Sonet o pobycie w Hiszpanii
trafiliśmy wreszcie do portu
El Ferrol del Caudillo w nocy
na oślep we mgle bez pomocy
nie było nikogo z „resortu”

poszedłem w miasto szukać „gliny”
dyktator jeszcze wtedy rządził
lecz nie znalazłem - Bóg przesądził
że „nie ma skutku bez przyczyny”

wszak dogorywał już faszysta
w Galicji zapanował smutek
ksiądz mnie zagadnął „komunista?”

zebranie tej partii w kościele
w morze bez wody pitnej wskutek
zazdrości - winni wielbiciele
Zurych, 20 listopada 1995