Sonet o bezdomnych handlarzach
chciał kupić a był bez pieniędzy
sprzedawał sapientium a nie miał
przebywał w hotelu i żebrał
tak błądził aż doszedł do nędzy

widziałem jak gryźli suchary
na placu przed barwną kolumną
ktoś skrzywdził społeczność rozumną
wszczepiając naiwność bez miary

wśród chorych też byli lekarze
prawnicy i nauczyciele
a także zwyczajni rakarze

liczyli mityczne miliony
kontraktów spisali zbyt wiele
głód spadał na dzieci i żony
Zurych, 28 czerwca 1995