nie chcę się wtrącać do świętości bo Matka mnie z grzechem zrodziła nie chcę rozstrzygać gdzie tkwi siła ale pragnę przyzwoitości daję na tacę na mszę świętą za dziadka i całą familię i za wygłoszoną homilię świętość jest rzeczą niepojętą nagle jakiś diabłem podszyty mówi "rozliczmy kapelana" pewnie się napił okowity mówię mu "przeproś - czyś szalony padnij natychmiast na kolana" odchodzi niezadowolony