Sonet w którym Bóg dyryguje
przychodzi znów kolejna burza 
uderza o szyby kroplami 
na chwilę zawisa soplami 
zza deszczu tęcza się wynurza 

błyskawice straszą grzmotami 
woda z dachów spływa obficie 
miesza się z pluskiem wichru wycie 
nad pochylonymi drzewami 

do szumu dołączył dźwięk dzwonów 
symfonią sam Bóg dyryguje 
nasila się bogactwo tonów 

aż nagle to wszystko ucicha 
w tę ciszę skądś trzmiel przylatuje 
brzęczy solo - ziemia oddycha
Zurych, 26 czerwca 1998