Sonet o zarzewiu wieczności
Andrzej ma więcej ambarasu 
ani to dużo ani mało 
coś niecoś ująć by się zdało 
czterdzieści lat to kawał czasu 

pięćdziesiąt lat to dostojeństwo 
stoi się już na pewnych nogach 
często boso ale w ostrogach 
co też wygląda na szaleństwo 

sześćdziesiątka to jak granica 
wstęp do dobrodusznej starości 
za którą jest wieczna stanica 

co dalej tego jeszcze nie wiem 
u innych widzę zryw radości 
która jest wieczności zarzewiem
Zurych, 22 listopada 2000