Sonet z telefonem do grobu
dzwonię na Księżyc a w słuchawce
jakaś Małgosia mnie pozdrawia
i nawet się nie zastanawia
kto siedzi na cmentarnej ławce

dość miło nam się gawędziło
po chwili się zorientowałem
że z czyjąś duszą rozmawiałem
pewnie mnie licho nawiedziło

chciałem połączyć się z cmentarzem
ale tam nie ma telefonu
zostałem sam z mym komentarzem

wnet Margrit przyszła na barszczadę
rozlegał się głuchy dźwięk dzwonu
dziady zaczynały biesiadę
Zurych, 1 listopada 2001