Sonet o samotności w domku
w Wenecji byliśmy codziennie
dziś wyruszyła sama Basia
zostawiając w spokoju Stasia
aby było trochę odmiennie

miał padać deszcz ale nie pada
ledwie zamiotłem z płatków taras
telefon odezwał się zaraz
„wracam bo tęsknota mnie zjada”

układałem właśnie pasjansa
gdy dzwoniła kochana żona
dla moich chwil nudnych to szansa

zajrzałem do huczącej skrzyni
przeklinając „zamilcz szalona”
ucichła – słowo cuda czyni
Le Vignole, 2 maja 2002