Czesia w wierszu o okularych dostrzega różne barwy czasu z wiekowego galimatiasu powstaje realność w oparach dzisiaj państwowy dzień modlitwy ewangelicy marszczą skronie a katolicy święcą konie w Einsiedeln – jak na polu bitwy mam wciąż różowe okulary chociaż nie jestem całkiem młody dodając że jeszcze nie stary w strofach Czesi wszystko się zgadza lecz są inne zmartwień powody że młodość nas perfidnie zdradza