Sonet o przemiennej pogodzie
przed domem stadko kóz się pasie 
znikły te z ubiegłego roku 
pusto na przeciwległym stoku 
nie widać nikogo w szałasie 

także dwie chatki ongiś z życiem 
utkwiły na skałach samotnie 
zaglądałem tam kilkakrotnie 
nikogo nie ma pod poszyciem 

ni stąd ni zowąd przyszła burza 
kozy pod dach szopy uciekły 
deszczowa chwila się wydłuża 

góry zostały przesłonięte 
kurtyną deszczu i wiatr wściekły 
smaga chłodem kózki zziębnięte
Gimmelwald, 24 lipca 2005