Sonet o pożegnaniu Krety
już "kiedy ranne wstają zorze" 
wcześniejsze niż zwykle śniadanie 
z gospodarzami pożegnanie 
ostatnie spojrzenie na morze 

i wsiadamy do samochodu 
którym jeździliśmy wygodnie 
bez awarii przez dwa tygodnie 
do skargi nie było powodu 

od Amoudi do Heraklionu 
jedzie się półtorej godziny 
przez krajobraz na dnie kanionu 

samolot - spadnie czy nie spadnie? 
czyż to ostatnie odwiedziny? 
nie kracz - mówi Basia - kto zgadnie?
Kreta, 27 sierpnia 2005