Sonet o przygodzie w Wenecji
dotarłem kiedyś do Wenecji 
mały jacht nazywał się „nic to“ 
łobuzy ukradli mi wszystko 
kiedy wybyłem do Florencji 

gdy dowiedzieli się kim jestem 
i jaką to drogę przebyłem 
oddali – tak się nauczyłem 
że łobuzerstwo bywa z gestem 

wyszedłem z jachtu zrozpaczony 
gondolierzy na to czekali 
podejrzliwie się uśmiechali 

zostałem przez nich zaproszony 
na obiad – do jachtu wróciłem 
lecz oczom swym nie uwierzyłem
Zurych, 3 sierpnia 2005