z Wiązowa szło się wtedy pieszo w lewo tuż za Starym Wiązowem od krzyża "na górkę" nad rowem a potem w dół - wspomnienia cieszą kiedy było się już "na górce" stawała się zmęczenia miarą dotrzeć do Księżyc pełną parą wciąż marzę o takiej powtórce marzenia też więdną niestety podobnie jak kwiaty w wazonie zostają na szczęście sonety w których czas przeszły znów ożywa gdy o nim opowiadam żonie to ona go ze mną przeżywa