do Rougemont było nam po drodze czyli do granicy języków nad Saaną pieszo wśród lotników szybowcowych przejętych srodze bonjour i grüezi się mieszają konduktor mówi po francusku kelnerka próbuje po prusku oboje grzecznie zapraszają zamówiłem coś w esperanto "mineralan akvon mi petas" całkiem zrozumiała ten przekaz jeszcze tylko włoskie belcanto i nogi mi weszły pod szyję ale czuję że ciągle żyję