kiedyś do niego zadzwoniłem wyjechał już w góry - za późno pracownik odpowiedział luźno że się dziesięć minut spóźniłem potem sześć butelek kupiłem czerwonego australijskiego i długo czekałem na niego wreszcie sam do domu wróciłem a co się wkrótce okazało? spadł z góry w dolinę i żyje w szpitalu leczy zbite ciało sam wypiłem za jego zdrowie szczęście w nieszczęściu ale czyje? jak było nikt już się nie dowie