Sonet ze snu o czwartej rano

od Flensburga po Konstanz biegłem
poprzez różne wielokrotności
pokonując wiele trudności
w końcu zmęczony ledwo szedłem

byłem sam przeciw ogromności
choć ze wszystkimi z konieczności
nie mogłem mieć się na baczności
bo uległem łatwowierności

dziś schowany w mieszkalnej niszy
gdzie wrzask motłochu nie dociera
delektuję się darem ciszy

i tylko czasem we wspomnieniach
dawna naiwność mi doskwiera
raptem zły duch znika w płomieniach


Zurych, 24 padziernika 2020

Sonet senny z bliska i z dala

na starość o wodzie i chlebie
sto lat śpiewają nadaremnie
bo okłamują się wzajemnie
gdyż życie się ledwo kolebie

wspólnota polska już nie błyszczy
tamten świat już dawno przeminął
etos zgody także zaginął
pozostał rząd swędzących pryszczy

od czasu do czasu wspomnienie
szeleści tym co kiedyś było
potem następuje westchnienie

doczesny świat jest jednak lepszy
chociaż zło w nim się nie skończyło
cukrzy albo soli i pieprzy


Zurych, 24 padziernika 2020