Do Patriotów i "patriotów"

Szanowni Państwo

Mam kłopoty z czytaniem „patriotycznych“ publikacji, które do mnie z różnych stron docierają, bowiem nie jestem patriotą.
Polacy, którzy między Tatrami a Bałtykiem i między Odrą a Bugiem dbają o to „aby Polska była Polską” i codziennie rano obok „Kiedy ranne wstają zorze” śpiewają także „Nie rzucim ziemi skąd nasz ród”, mogą siebie nazywać Patriotami, nawet z dużej litery, natomiast ci, którzy opuścili ojczyznę w biedzie, do których i ja należę, patriotami być nie mogą i nimi nie są, choćby nie wiem jak chcieli nimi być i tu nie pomagają żadne „patriotyczne” deklaracje.
Wszyscy znajomi, bez względu na ich narodowość, a także nieznajomi, którzy czytali moje książki, wiedzą, że jestem Polakiem, ale moja widoczna polskość wynika z mojej tożsamości, a nie z patriotyzmu. Nawet gdybym nie chciał być Polakiem, to i tak nim zawsze będę, bo to wynika z urodzenia, z wychowania i z mentalności.
Podobnie ma się rzecz z należeniem do kultury chrześcijańskiej, wszak wszyscy ochrzczeni w kościele katolickim są katolikami, choć sam fakt ich ochrzczenia od nich nie zależał, a czy oni potem wierzą, czy nie wierzą, to ma tylko małe obyczajowe znaczenie, ale o niczym ważnym nie przesądza. Nawet przejście do innej religii nie zmienia przynależności kulturowej, bo to przecież jedna religia więcej, a nie ta sama od poczęcia.
O tym pisałem w innych miejscach i nie chcę się powtarzać, ale jednak w konkluzji jeszcze raz podkreślę, że patriotą nie jestem, bo nim być nie mogę, co daję też innym pod rozwagę, natomiast moja polska tożsamość jest oczywista i z nią mi jest dobrze, bo o Polsce piszę, bronię polskich interesów tam gdzie mogę i moją polskość stawiam na pierwszym miejscu, lecz to z patriotyzmem, którego często obłudnych cech nie będę tu przytaczał, nie ma nic wspólnego.

Wszystkim Patriotom życzę spełnienia ich marzeń, a „patriotom” opamiętania



Zurych, 15 stycznia 2008