w zwyczajnych kawiarniach przygrywał choć nie chciał i pewnie nie lubił a potem go każdy hołubił na podium najwyższym przebywał najwięksi z nim grali mistrzowie najszerszą miał zawsze publiczność najszczerszą po grze spontaniczność a taki był skromny w rozmowie tak smutno się do nas uśmiechał na święto go Zurych zaprosił niestety MISTRZ już nie dojechał śmierć przyszła dźwiękami utkana fortepian jakby się unosił przy grze Krystiana Zimermana