Sonet na cześć Lutosławskiego
w zwyczajnych kawiarniach przygrywał 
choć nie chciał i pewnie nie lubił
a potem go każdy hołubił
na podium najwyższym przebywał

najwięksi z nim grali mistrzowie
najszerszą miał zawsze publiczność
najszczerszą po grze spontaniczność
a taki był skromny w rozmowie

tak smutno się do nas uśmiechał
na święto go Zurych zaprosił
niestety MISTRZ już nie dojechał

śmierć przyszła dźwiękami utkana
fortepian jakby się unosił
przy grze Krystiana Zimermana
Zurych, 25 stycznia 1995