Sonet o walce z komarami
na zdjęciu brzeg wygląda świetnie
kościółek domy rozrzucone
jar łąki drzewa podcienione
w rzeczywistości bardzo biednie

łodzie pod rozłożystym drzewem
czekają aż wietrzyk zawieje
mundury schną pot się z nas leje
czas urozmaicamy śpiewem

komary w zupie i w herbacie
ale przede wszystkim na ciele
gustują w antysurogacie

co czynić w chwilach bezradności
poszukać diamentu w popiele
albo stanąć na wysokości
Zurych, 4 sierpnia 1996