poczęty w dniu śmierci poety pięćset sześćdziesiąt cztery lata minęły od zejścia ze świata zaistniał by pisać sonety przypadek czy boskie dekrety historia tak dziwnie się splata po wiekach brat trafia na brata oddaje mu swoje sekrety nie było jeszcze wtedy druku nie ustanawiał nikt rekordów nie dziwił stuk kopyt na bruku szerzyła się czasem herezja morowe powietrze wśród fiordów lecz w duszach istniała poezja