leżeliśmy nago na słońcu w lutym - to nieprawdopodobne za to rozkoszne i nadobne aż ciepło nas zmogło przy końcu szczekanie przebrnęło przez ciszę ustało - za chwilę jęk wielki poruszył drzemiące muszelki obudziłem się - już nie słyszę wnet dreszcze przebiegły po ciele słońce zerka zza wież kościoła witrażami horyzont ściele pociemniały czeluście fary zamknąłem okno - cisza woła przytuliłem się do Barbary