Franciszek Gajowniczek przeżył przez śmierć ojca Maksymiliana bo tak chciała Niepokalana a Bóg sam tę świętość wymierzył przybyłem tam kiedyś zmęczony nie dojechałbym do Warszawy dano mi nocleg trochę strawy byłem miejscem zauroczony chciałem zostać jeszcze dni kilka "nie można - pan nie jest pątnikiem" trudno - wystarczyła mi chwilka "pan miewa skłonności do grzechu" uznano że jestem psotnikiem choć Męczennik był nie do śmiechu