Sonet z ojcem Maksymilianem
Franciszek Gajowniczek przeżył 
przez śmierć ojca Maksymiliana 
bo tak chciała Niepokalana 
a Bóg sam tę świętość wymierzył 

przybyłem tam kiedyś zmęczony 
nie dojechałbym do Warszawy 
dano mi nocleg trochę strawy 
byłem miejscem zauroczony 

chciałem zostać jeszcze dni kilka 
"nie można - pan nie jest pątnikiem" 
trudno - wystarczyła mi chwilka 

"pan miewa skłonności do grzechu" 
uznano że jestem psotnikiem 
choć Męczennik był nie do śmiechu
Zurych, 14 sierpnia 1998