Sonet o nocy i poranku
noc gwiezdna księżyc niewidoczny
ale zza gór oświetla śniegi
kreśląc wyraźnie szczytów brzegi
im niżej tym stok bardziej mroczny

rankiem gwiazdy kolejno nikną
i przestrzeń stopniowo jaśnieje
od rzeki wietrzyk chłodem wieje
w ciszy wodospady nie milkną

pojawiają się ciemne smugi
słońce przedziera się przez góry
lecz to nie zapowiedź szarugi

nagle szczyty rozbłysną złotem
na niebie nie ma żadnej chmury
tylko błękit spada pokotem
Trachsellauenen, 31 lipca 2001