noc gwiezdna księżyc niewidoczny ale zza gór oświetla śniegi kreśląc wyraźnie szczytów brzegi im niżej tym stok bardziej mroczny rankiem gwiazdy kolejno nikną i przestrzeń stopniowo jaśnieje od rzeki wietrzyk chłodem wieje w ciszy wodospady nie milkną pojawiają się ciemne smugi słońce przedziera się przez góry lecz to nie zapowiedź szarugi nagle szczyty rozbłysną złotem na niebie nie ma żadnej chmury tylko błękit spada pokotem