chorego Romana Samsela odwiedził proboszcz po kolędzie "nadzieję mam że pan żył będzie jeszcze gdy nadejdzie niedziela" Roman dwadzieścia złotych wsunął do proboszczowego portfela jak wypadało na czciciela i na łoże zmęczony runął za takie pobożne życzenia wyrzuciłbym klechę na schody brak taktu nie do wybaczenia być może ksiądz miał urojenia zabrakło mu święconej wody albo był w stanie upojenia