przy Twierdzy Ciszy wciąż zimowo przebiśniegi ledwo zielone podgrodzie liśćmi wyścielone krajobraz wygląda surowo niebo czyste i słońce świeci lecz trawa jeszcze przygnieciona do ziemi – bladością spleciona cichutko – żaden ptak nie wzleci w izbie zaledwie cztery stopnie bierwiona już trzeszczą w kominku od kamieni ciągnie okropnie trzeba wnet wracać do Zurychu odpocząć tam od odpoczynku przygodę utrwalić na sztychu