Sonet ze szczęściem o poranku
świtem boso chodzić po rosie
patrzeć jak czapla w łące brodzi
widzieć jak słońce wolno wschodzi
rozpoznawać ptaki po głosie

przyglądać się natury stratom
wdychać zapach skoszonej łąki
słuchać jak brzęczą w sianie bąki
współczuć więdnącym wcześnie kwiatom

dodawać błękitnego nieba
blednącemu półksiężycowi
choć jemu tego nie potrzeba

tak właśnie można bez ustanku
brać piejącemu kogutowi
namiastkę szczęścia o poranku
Twierdza Ciszy, 2 czerwca 2002