Sonet - wspomnienie z Bogatyni
karczma nazywała się ROMA 
odległe czasy w Bogatyni 
choć młodość wyjątków nie czyni 
to po cóż smucić wuja Toma 

zamaszyście tańczyłem rocka 
spodnie mi pękły po kolana 
lecz wytrzymałem tak do rana 
bez kieszeni i bez rozporka 

szał - wino kobiety i... ZŁOTO 
nie gładkie żółto-metalowe 
ale to brunatno-węglowe 

pod zwałowarką grząskie błoto 
o którym ballady śpiewałem 
jakoś się stamtąd wydostałem
Zurych, 23 stycznia 2003