Sonet o uskrzydlonym siwku
idąc po ośnieżonych wzgórzach
najpierw pod górę potem na dół
widziałem cały ziemski padół
szczęśliwy po minionych burzach

śnieg skrzypiał mrozem pod butami
wiatr dmuchał zamiecią z przeciwka
nagle uskrzydlonego siwka
spostrzegłem – wierzgał kopytami

zniknął pod ciemnymi chmurami
które zawisły nad górami
tak nagle jak mrugnięcie oka

od gór cała przestrzeń szeroka
zadrgała białymi płatami
i śnieżkowymi sonetami
Zurych, 28 listopada 2003