Sonet o okresie rozpusty
włóczyłem się po restauracjach 
spotykałem samych frustratów 
całe miasto to dom wariatów 
na alkoholowych wibracjach 

w kasynie oficerskim bale 
jak z nierzeczywistego świata 
w bufecie bigos i sałata 
wódka - wina nie było wcale 

śpiewano "o mój rozmarynie" 
nad ranem zaś "Pierwszą Brygadę"
i że Polska nigdy nie zginie 

budziłem się w różnych mieszkaniach 
wyznawałem jednak zasadę 
nie mieć skrupułów przy rozstaniach
Zurych, 19 grudnia 2003