Sonet o najszczerszym wyznaniu
z fantazją i świętym humorem
zostaję nadal katolikiem
natomiast z hipokryzji plikiem
rozliczam się co dzień z ferworem

byłem chrzczony i bierzmowany
nabożnie odwiedzam kościoły
mam znamię na czole od pszczoły
jako cudem odratowany

zapalam przed ołtarzem świeczki
przyklękam żegnam się i wierzę
że spełnią się moje pacierze

po modłach jak wszystkie owieczki
do oberży pobliskiej bieżę
na trzeźwość nikt mnie nie nabierze
Zurych, 9 czerwca 2003