Sonet jak Włodzimierz Wysocki
Wołodia ciągle zachrypnięty 
wyśpiewał sobie wieczną chwałę 
bez przerwy udając zakałę 
pijaka który był zawzięty 

milicja go źle traktowała 
telefonistka nie łączyła 
jutrzenka swobody męczyła 
a tylko go ziemia kochała 

był z tymi co całkiem na dole 
kląć umiał jak oni i wierzył 
że dobro to bimber na stole 

pomiędzy prostymi zdaniami 
umieścił to wszystko co przeżył 
dzieląc się też wątpliwościami
Zurych, 25 stycznia 2005