Wołodia ciągle zachrypnięty wyśpiewał sobie wieczną chwałę bez przerwy udając zakałę pijaka który był zawzięty milicja go źle traktowała telefonistka nie łączyła jutrzenka swobody męczyła a tylko go ziemia kochała był z tymi co całkiem na dole kląć umiał jak oni i wierzył że dobro to bimber na stole pomiędzy prostymi zdaniami umieścił to wszystko co przeżył dzieląc się też wątpliwościami