przed domem stadko kóz się pasie znikły te z ubiegłego roku pusto na przeciwległym stoku nie widać nikogo w szałasie także dwie chatki ongiś z życiem utkwiły na skałach samotnie zaglądałem tam kilkakrotnie nikogo nie ma pod poszyciem ni stąd ni zowąd przyszła burza kozy pod dach szopy uciekły deszczowa chwila się wydłuża góry zostały przesłonięte kurtyną deszczu i wiatr wściekły smaga chłodem kózki zziębnięte