ktoś muska klawisze i płynie melodia dawno zapomniana otwiera się brama skądś znana znajoma postać przy pianinie przysiadam na starej kanapie i bezszelestnie słucham ciszy zgubionej w bezruchu klawiszy ukrytej w komina okapie splecione z pajęczyną cienie kształtują zjawę - ona nie gra bo zamieniła się w milczenie do izby nadciąga złudzenie kotarę zaciąga ze srebra tak kończy się krótkie wspomnienie