ruszyliśmy w długą wędrówkę Forch - Blüemlisalp przez pola lasy a potem jedliśmy frykasy i piliśmy polską żubrówkę wieczorem Goethe na jeziorze pokazał przedziwne skłonności dwieście pięćdziesiąt lat zmienności z tradycją w czortowskim ubiorze na szczęście tuż za Rapperswil'em pod niebem rozeszły się chmury diabeł okazał się motylem poeta Zurychu nie cierpiał przed pastorem uciekał w góry choć do Schuldhesski się przylepiał