między południem a szesnastą nikt się w pobliżu nie pojawił pewnie to sen obiedni sprawił cisza skryła przestrzeń krzaczastą żaden ptak w krzewach nie zaśpiewał jakby na boskie zamówienie zamilkło w przyrodzie kwilenie kot spał twardo nawet nie ziewał zdziwiony niepojętą ciszą krzyknąłem z okna naszej wieży sprawdzając czy oni mnie słyszą echo dosięgnęło z pewnością hen w oddali morskich wybrzeży lecz zgasło ciszy uległością