obraz polskiego „biznesmena” jest taki jak władze by chciały musi być trochę skretyniały książka to nie jego domena na pewno nie jest oczytany rozmawiać o kulturze nie chce lecz tytuł doktora go łechce za który płaci – chce być znany opowiada stare dowcipy z których przeważnie sam się śmieje łasi się do partyjnej świty ciekawe że profesorowie nie chcą zbadać jak to się dzieje im większy "biznes" tym mniej w głowie